29.12.2014

prolog

Ludzie. Są wszędzie. Patrzą na mnie swoimi czarnymi oczami i podchodzą bliżej, bliżej, i jeszcze bliżej. Krzyczę. Nie chcę ich obok siebie. Część posyła mi dziwne spojrzenia, część wybucha śmiechem na mój widok. Krzyczę i zaczynam płakać, w myślach karcąc się za to. Już wiedzą, że jestem słaba. Teraz wszyscy się śmieją. Nie mogę się ruszyć, chcę stąd uciec, krzyczę jeszcze głośniej.