Niall's POV
Wiele razy braliśmy udział w akcjach charytatywnych, jednak żadna z nich nie wyglądała w ten sposób. Były małe dzieci, umierające w afryce, w koszmarnych warunkach, były osoby chore na nowotwór, dla których nie ma już nadziei, jednak nigdy nie było osób chorych psychicznie.
Naszym celem było odwiedzenie kilku szpitali w Wielkiej Brytanii (bez ekipy filmowej) i zwykła rozmowa z takimi ludźmi. My, jako młody zespół, który osiągnął olbrzymi sukces w swoim życiu, mieliśmy dać im motywację, spróbować wywołać uśmiech na ich twarzach, a oni sprowadzić na ziemię, uświadomić, że nawet najsilniejsi czasem przegrywają ze samym sobą. Nie wiedziałem co wyjdzie z tych spotkań, po części bałem się tego, co tam zobaczę. Ludzi pogrążonych w obłędzie, patrzących na nas smutnymi oczami. To zupełnie nie dla mnie. Chciałem podarować takim osobom niebo, nikt nie powinien cierpieć. Chciałem, żeby wszyscy byli uśmiechnięci i szczęśliwi, nie byłem w stanie uświadomić sobie tego bólu, jaki przeżywają ci ludzie. To musiały być katusze. Westchnąłem ciężko, wyglądając przez okno dużego autobusu. Po kilku miesiącach tej akcji byliśmy właśnie w drodze do ostatniego szpitala. Byłem zmęczony, nie chciałem już patrzeć na ludzkie cierpienie. W szpitalach psychiatrycznych z każdej strony atakował cię smutek i nie mogłeś nic z tym zrobić. Mieliśmy do odwiedzenia po cztery oddziały na jeden szpital. Najpierw był ten z ludźmi dorosłymi, silnie uzależniającymi od środków odurzających. Wiedzieliśmy, jak możemy skończyć przez to, że przez sławę wpakujemy się w alkohol i narkotyki. Następnie odwiedzaliśmy również dorosłych ludzi, tym razem chorych głównie na schizofrenię i depresję. Ich było najwięcej, ale były także naprawdę rzadkie przypadki. Raz poznałem naprawdę ładną, młodą -na oko około 20 lat- kobietę cierpiącą na dysmorfofobię. Choroba ta jest bardzo podobna do zaburzeń odżywiania, kiedy naprawdę wychudzone dziewczyny widzą w lustrze coś zupełnie przeciwnego. Ona widziała siebie jako zupełnie nieatrakcyjnego, pozbawionego wszystkich kobiecych atutów trolla, co kompletnie mijało się z prawdą. Dostrzegała w swoim wyglądzie jedynie wady (których naprawdę było niewiele) i wyolbrzymiała je, za każdym razem wynajdując coś nowego. To wszystko doprowadziło ją do próby samobójczej. To chyba dobiło mnie najbardziej. Spędziłem naprawdę dużo czasu na rozmowie z nią. Zrobiliśmy sobie wiele zdjęć, każde z nich kazała mi usunąć, nie mogąc na siebie spojrzeć. W końcu udało nam się zrobić zdjęcie, na które obrzuciła spojrzeniem.
-Wstawię je na twittera, jest cudowne! -oznajmiłem z uśmiechem. Spojrzała na mnie dziwnie. Pokazałem jej swój profil i wtedy coś musiało do niej dotrzeć. Rozchyliła usta i wytrzeszczyła oczy patrząc na mnie. Potem setki razy pytała mnie, czy naprawdę należę do sławnego boysbandu i czy naprawdę tyle osób śledzi mój profil. Za każdym razem kiwałem głową.
-Nie miałam pojęcia. -wyszeptała, na co się uśmiechnąłem. Cieszyłem się, że niewiele osób tutaj nas rozpoznawało. To jedne z naprawdę niewielu miejsc, gdzie zapominaliśmy o sławie i stawaliśmy się sobą. -Przepraszam.
-Nie masz za co, to naprawdę przyjemność mieć z tobą selfie, na które w końcu się zgadzasz. -westchnąłem śmiejąc się. -Zrobiliśmy ich chyba z milion! -odwzajemniła uśmiech. Zgodnie z obietnicą opublikowałem zdjęcie, dopisując „jeśli uważasz, że ta dziewczyna jest piękna, proszę, daj RT”. Nie minęło dziesięć minut, a mój tweet był zretweetowany już ponad 410 tysięcy razy. Pokazałem to Caroline -bo tak miała na imię- która od razu się rozpłakała. Pokazałem jej komentarze, gdzie ktoś co jakiś czas wymieniał, jaki ma perfekcyjny nos albo duże oczy i długie rzęsy. Siedziała, w ciszy czytając wszystko jeszcze raz i jeszcze raz. Uśmiechnąłem się do siebie.
Następnym oddziałem, był dziecięcy. Dzieci w wieku 5-14 lat, chore na zaburzenia odżywiania i ADHD. Tam byliśmy już bardziej rozpoznawalni, ale nie przeszkadzało nam to za szczególnie. Długie, indywidualne rozmowy, mnóstwo uśmiechów i zabaw. Cieszyliśmy się, że mogliśmy poprawić im humor.
Ostatni oddział był najgorszy. Młodzieżowy był chyba najsmutniejszy ze wszystkich. Ludzie w naszym wieku (zdarzało się, że przebywały tam osoby w wieku 20 lat, ponieważ uczyły się, a tylko w tym budynku, była szkoła), a nawet niewiele młodsi, leżący w łóżkach, albo snujący się po korytarzu nie zwracający uwagi na otaczający ich świat. Ludzie ze schizofrenią, depresją, problemami z agresją, uzależnieni od narkotyków, z zaburzeniami odżywiania. Nie mogli zrobić nic. Istniał zakaz wnoszenia telefonów komórkowych, wszyscy mieli tylko jeden, niewielki telewizor na świetlicy, którego nikt nie oglądał. Część osób miała swoje MP3, MP4 czy iPody, żeby nie rozstawać się z muzyką. Ci, którzy nie mieli, włączali MTV w telewizorze, siadali obok i zamykali oczy, opierając głowę na kolanach. Tylko tyle mieli. Muzyka była wszystkim, czego mogli się chwycić. Byli zdani na siebie nawzajem i na muzykę. Ich jedyny ratunek. Tak, młodzieżowy był zdecydowanie najtrudniejszym oddziałem i to jego bałem się najbardziej. Patrzyli na nas ze łzami w oczach. Rozpoznawali nas. Czasem nasze teledyski leciały na kanałach muzycznych w ich telewizorze. Zastanawiali się: „co tutaj robicie?” i nikt nie słuchał, kiedy mówiliśmy „chcieliśmy poprawić wam humory”. Obrzucali nas swoimi pustymi spojrzeniami, żeby po chwili uśmiechnąć się sarkastycznie. Nie dziwię im się. Gdybym był na ich miejscu, pozbawiony nadziei, gdy nagle przyjeżdża piątka chłopców, którzy mają i mogą mieć wszystko, o czym tylko zamarzą, mówiących „hej, nie bądź smutny, zróbmy coś, co poprawi ci humor”, to pewnie sam reagowałbym podobnie. Mimo wszystko staraliśmy się. Rozmawialiśmy o wszystkim, o czym tylko chcieli. Staraliśmy się całą motywację i nadzieję przelać z siebie na nich. Czasem działało, czasem nie. Pamiętam sytuację, kiedy niska blondynka, która miała z 17 lat podeszła do nas z grubym, różowym zeszytem w dłoniach i łzami w oczach.
-Jestem na silnych lekach i wiem, że nie będę pamiętała tego, co się teraz dzieje. Nie mogę mieć z wami zdjęcia, nad czym naprawdę ubolewam, bo uwielbiam was i gdyby nie wy, nie byłoby mnie tutaj, uratowaliście mi życie. -powiedziała, a ja wymiękłem. Siedziałem na łóżku w jej sali i płakałem tak bardzo, że zużyłem chyba wszystkie chusteczki, w jakich posiadaniu była, co nic mi nie dało. Z oczu lały mi się wodospady łez i nie byłem w stanie nic zrobić. Pierwszy raz w życiu poczułem się taki bezsilny. Uśmiechnęła się pocieszająco i przytuliła mnie tak mocno, jak tylko umiała. Była taka mała i krucha, a jej uścisk był tak silny, jakby mówił „spokojnie Niall, poradzę sobie, nie mam wyboru”. Mocno przycisnąłem ją do siebie i płakałem w jej ramię. Poczochrała moje włosy śmiejąc się cicho, pstryknęła mnie w nos, oznajmiła, że zaraz do mnie wróci, po czym podeszła do Louis'ego i Hazzy, mówiąc, że prosiłaby tylko o to, żeby wpisali jej do notatnika prawdę na swój temat, bo to jest wszystko, czego chce w tym momencie. Żeby chodź raz, mogli przyznać się przed kimś obcym, że kochają się i są razem szczęśliwi, bo ona i tak nie będzie tego pamiętała, gdy jej to powiedzą, natomiast gdy napiszą, będzie miała ten swój dowód, który będzie dowodem tylko dla niej, bo nikomu innemu nie powie, że Lou i Harry wpisali jej się do pamiętnika. Przecież kto by jej w to uwierzył? Każdy z nas napisał tam coś od siebie, przez co wszystko, łącznie zajęło jakieś 11 kartek A5. Mam nadzieję, że będzie miała co czytać. Staraliśmy się spędzać z nimi jak najwięcej czasu, ale przysługiwały nam maksymalnie trzy godziny. To i tak dużo, biorąc pod uwagę fakt, że na oddziale młodzieżowym znajdowało się góra 25 osób. Na tym było 19.
Jeszcze raz głośno wypuściłem powietrze, po czym przeczesałem palcami włosy i przetarłem twarz dłońmi. Zbliżaliśmy się do ostatniego szpitala i naprawdę byłem przerażony. Spojrzałem na chłopaków, którzy nie byli w lepszym stanie psychicznym ode mnie. Lou przytulał do siebie Harry'ego, czule głaszcząc go po włosach, gdy ten, z zamkniętymi oczami opierał głowę na jego ramieniu. Zayn skubiąc palcami swoje wargi wyglądał przez okno, a jedyny Liam korzystał z okazji, żeby trochę się rozluźnić i grał w fifę. Uśmiechnąłem się do siebie i ponownie wlepiłem wzrok za okno. Okolica zaczęła się zmieniać, wjechaliśmy do miasta, aktualnie zatrzymując się na światłach.
-Zbierajcie się. -rzucił Paul, a my wymieniliśmy zmęczone spojrzenia i wyszliśmy z autokaru. Minęliśmy kilka fanek, które naprawdę nie wiem, skąd się dowiedziały gdzie będziemy, bo projekt miał pozostać tajemnicą, dopóki nie nakręcimy dokumentu na ten temat.
Oddział uzależnień. Wszyscy w kółku siedzieli na świetlicy, prawdopodobnie czekając na nas. Uśmiechnęliśmy się siadając i zaczęliśmy rozmowę na temat narkotyków. Usłyszałem tyle historii na przestrzeni ostatnich miesięcy, że gdyby ktoś kiedykolwiek proponował mi chociażby trawę, to chyba bym się porzygał.
Oddział psychosomatyczny. Najwięcej osób chyba ze schizofrenią. Rozmawiam z nimi o tym, co siedzi w ich głowach. O głosach, jakie słyszą, o ludziach, których widzą. Przeraża mnie to. Siedzę i słucham wszystkiego, co mają mi do powiedzenia. Dociera do mnie, że to, czego ci ludzie potrzebują najbardziej, to rozmowa. Daję im tego jak najwięcej mogę.
Oddział dziecięcy. Trafiliśmy w moment, w którym dzień wcześniej przywieziono naprawdę wychudzonego chłopca z anoreksją, ma jakieś 13 lat. Przyznał się do swojej homoseksualnej orientacji seksualnej, przez co był gnębiony. Przestał jeść, na początku nie miał apetytu, potem już nawet nie chciał. Mówi że po dwóch dniach przestajesz czuć głód. Nie chciał jeść, pić, nic nie chciał. Zaszywał się w swoim pokoju i głodził się na śmierć. Jego mama raz przyłapała go, jak się przebierał. Wczoraj. Chwilę potem zemdlał z głodu. Sama skóra i kości. Harry się załamał. Wszyscy wiemy, jak przejmuje się opinią innych. On i Louis ukrywają się już naprawdę długo, co ich męczy. Ale nie wiem, jak zareaguje Harry, kiedy w końcu „wyjdą ze swojej szafy”. Siedział z chłopcem najdłużej ze wszystkich, rozmawiał z nim o sobie, o nim i motywowali siebie nawzajem. Kiedy się żegnaliśmy, widziałem jak jego oczy robią się wilgotne. Przytulił małego delikatnie, żeby nie zrobić mu krzywdy.
Oddział młodzieżowy. Ostatni i najgorszy. Chcę to już mieć za sobą. Jestem wymęczony psychicznie. Ściągnięty na ziemię w stu procentach. Jestem dobity. Chcę się położyć w domu pod kocem, z gorącą herbatą i zasnąć spokojnie. Witam się z pielęgniarkami, uśmiechając się ciepło.
-Widzi pan... -mówi jedna z nich, jest młoda, na plakietce widnieje napis „Joy”. -mamy tu jeden, naprawdę trudny przypadek. -zamyśla się. -Silence nie wyjdzie z sali, nie chce, a uważam, że jakby ktoś taki z nią porozmawiał, to może w końcu by się otworzyła. -uśmiecha się ciepło. -Mógłby pan z to zrobić? -pyta nieśmiało.
-Oczywiście. -zgadzam się.
Scarlett's POV
Jestem przerażona. Na korytarzu zamieszanie. Wszyscy są podekscytowani, jakieś dziewczyny krzyczą, że ich marzenie się spełni, że w końcu spotkają swoich idoli i to tylko dlatego, że mają problemy z głową. Potem wybuchają płaczem, że wszyscy się nad nimi litują, że to nie jest to, czego chcą. One Direction. Chryste, dlaczego się nie zabiłam te kilka, pieprzonych dni temu? Dlaczego los tak bardzo się nade mną znęca?
Uspokój się -myślę. -nie widziałaś go ponad 5 lat, nie ma opcji, żeby cię poznał. Poza tym, pewnie nawet nie będziesz miała z nim do czynienia. Kogo obchodzi jakaś pierdolnięta dziewczyna, która nic nie je i nie mówi. Nikogo. Nawet tu nie przyjdzie. Biorę głęboki, uspokajający wdech, gdy słyszę, że drzwi się otwierają i kątem oka widzę, jego blond czuprynę. Wchodzi dalej. Nie, nie, nie. Stój, wyjdź. Nic. Podchodzi bliżej. Obracam głowę. Nie pozna mnie, nie pozna mnie, nie pozna mnie. Panuje cisza, martwi mnie to, kurewsko mnie to martwi.
-Scarlett? -pyta w końcu, a ja blednę. Kurwa jego mać.
______________________________________________________
Dzień dobry!
Macie rozdział pierwszy, drugi jest już napisany do co najmniej połowy, także oczekujcie go niebawem.
Spóźnione szczęśliwego nowego roku, żeby upłynął Wam jak najlepiej. Spełnienia marzeń, dużo zdrowia i szczęścia, Misiaki.
To tyle, enjoy! ♥
WOOOW!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam prolog i pierwszy rozdział i jestem pod wrażeniem. Ten fanfiction jest zupełnie inny niż wszystkie co czytam. Jest taki oryginalny.
Bardzo zaciekawiło mnie to, że Niall zna Scarlett. I jeszcze początek, w niektórych momentach aż się wzruszyłam, jest tutaj tak wszystko świetnie opisane. Boysband, który jeździ po szpitalach psychiatrycznych i rozmawia z ludzie stamtąd. Super!
Bardzo fajnie czyta się, jest łatwy do czytania i ciekawy. Chcę więcej i na pewno będę tutaj zaglądała i czekała na nowy rozdział:) Życze weny xx
@luvmyzeen
jejku, dziękuję, bo naprawdę wydawał mi się to meeeega absurdalny pomysł, więc nie wiedziałam co z tym zrobić, ale jak napisałam pod prologiem - piszę to już od ponad roku tak dla siebie, więc chciałam, żeby ktoś mi powiedział co myśli c:
Usuńjeszcze raz bardzo dziękuję miś ♥
Zobaczylam link do Twojego ff i postanowiłam zajrzec, bo cos mnie podkusiło. Na poczatku myslalam, ze to kolejne, niczym nie wyróżniające sie opowiadanie,ale mylilam sie. Jak przeczytalam prolog bylam w szoku, bo świetnie jest napisany,łatwym jezykiem, ktory fajnie sie czyta. Ale najbardziej zaciekawila mnie tresc. Jest swietna ! Twoje ff jest dla mnie jednym z trzech najlepszych dla mnie ff. Czytalam ich sporo i naprawde jak cos mi sie spodoba to cud, a tutaj ten cud sie stal. Okropnie, straszliwie zaciekawila mnie ta historia. Budzi tyle emocji, jak czytalam o chorych ludziach w szpitlu prawie sie poplakam. I dodatkowo jednym z glownych bohaterow bd Niall? Czyli moj najukochanszy czlonek 1D <3 wszystko jest idealne i ciekawi mnie skad Niall zna Scarlett. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial i mozesz byc pewna,ze zyskalas stalego fana :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny kochana xx
MakeMyHappyy :)
JEJKU TYLE MOTYWACJI, ZARAZ SIĘ ROZPŁACZĘ ♥
UsuńGenialne! Po prologu w ogóle się nie spodziewałam tego, że chłopaki się tu pojawią. Miła niespodzianka. Podoba mi się w jaki sposób opisujesz emocje Silence. Wzamianka o związku Harrego i Lou-świetny pomysł. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuń/ @_quidditch _
♥♥♥
Usuńhm, ok
OdpowiedzUsuńogólnie to jeden wielki fangirl dkjfnnkdjlskjihbdwjhkc ♥ to jest serio niesamowite, zupełnie inne niż to co było dotychczas... i wow, on ją zna... jestem mega ciekawa co dalej z tego będzie, przecież jakoś te ff musi się toczyć... fajny pomysł, cieszę się że nie ma znowu bat boja i grzecznej dziewczynki... ogólnie najpierw skojarzyło mi się z psychotic, ale niee, to jest zupełnie inne.
więc cóż, napisałaś mi że ja poruszam trudny temat, jednak to co ja piszę może się schować jak wiele innych, znanych ff przy tobie! bo to jest dopiero trudny temat, świetnie napisane, po prostu cudo!
jejciu, rozpisałam się, cóż, życzę weny, komentarzy i czytelników! ;)
~ alison aka martyna aka @perfctlvke ~
jejku dziękuję, omg, hahahaha, nie wiem co odpisać, czytałam ten komentarz kilka razy i jestem mega szczęśliwa, że to się komuś podoba, chociaż dalej to naprawdę będzie patologia i ja już sama nie wiem, haha :D ale dzięki, naprawdę, to wielka motywacja ♥
UsuńO jeny kurde kazde zdanie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem jeju takie nieprzywidywalne to opowiadanie i opis Larryego awwh kolejny plus i Niall taki awwh. I on poznaje ta dziewczyne jak to o bozeco dalej o kurde cytam dalej twoje opowiadanie jest takie jdnksndjsbsjs
OdpowiedzUsuń