7.05.2015

rozdział 9

Gemma's POV

-Przytyłam. -mamrocze Sky, stojąc pośrodku mojej sypialni i łapiąc się za skórę na brzuchu. Przewracam oczami.
-Nie przytyłaś, Fido przytył. -wzdycham, drapiąc kota po brzuchu, przez co lekko gryzie mnie w palce.
-To przez to, że ciągle dajesz mu jeść. -oznajmia i poprawia koszulkę, po czym podchodzi do swojego laptopa i podgłaśnia swoją ulubioną piosenkę Fall Out Boy, uśmiechając się szeroko i podśpiewując pod nosem. -Co dzisiaj robimy? -pyta, siadając na łóżku.
-Nie wiem. -odpowiadam wzruszając ramionami. -Nie miałaś iść do pracy?
-Mam popołudniową zmianę.
-Cóż. -spoglądam na zegar. -Jest czternasta, Sky, nie wiem co chcesz robić w godzinę.
-Ja też nie wiem. -uśmiecha się, wykonując dziwne, „taneczne” ruchy do lecącej właśnie melodii. Śmieję się, przewracając oczami.
-Nie myślałaś o tym, żeby robić za support do 1D? -pytam, bo właśnie przyszło mi to do głowy.
-Nie. I poza tym, jestem zbyt wściekła na Zayna, za to co zrobił ostatnio. -rzuca, opadając na poduszki.
-To była jego decyzja. Jeśli chciał odejść, proszę bardzo, ty przecież nic z tym nie zrobisz. -wzdycham, siadając w nogach łóżka.
-Po tym, co napisał do Lou, cieszę się, że odszedł, Gem, naprawdę i mam nadzieję, że nie będzie się do mnie zbliżał, bo skopię mu ten łysy łeb. -mówi ostro.
-Sky, wyluzuj, jestem pewna, że chodzi mu tylko o to, żeby zrobić zamieszanie wokół siebie, może więcej wtedy zarobi, czy coś. -wzruszam lekceważąco ramionami.
-Gówno mnie to obchodzi, Gem. Zachował się jak kutas i nie mam do niego ani krzty szacunku po tym wszystkim. -wściekle wgapia się w sufit. Kładę się obok niej, przerzucając nogi przez jej biodra i szczerząc się, przez co zaczyna się śmiać.
-Jesteś taka głupia. -komentuje niewyraźnie.
-Zapamiętam to sobie. -udaję oburzenie.
-Jasne, jasne, Gem. -wzdycha. -Wpadniesz do mnie wieczorem? 
-Nie wiem. -odpowiadam szczerze. -Mam masę roboty i muszę się w końcu za to wziąć. -patrzę na Sky, która właśnie wydyma wargi, patrząc na mnie tymi swoimi ogromnymi oczami. Zasłaniam dłonią swoje. -Przestań. -śmieję się. -Twoje słodkie minki są przerażające.
-Dobra. -poddaje się. -W takim razie będę się nudzić cały wieczór i to twoja wina. 
-Miałaś poszukać uniwersytetu. -przypominam, na co przekręca się głośno, jęcząc z niezadowolenia.
-Wiem, że miałam. -mamrocze w poduszkę. -Ale ja się nigdzie nie dostanę, błagam cię!
-Widziałam jak grasz! -protestuję. -Idę o zakład, że dostaniesz się bez wahania.
-Jasne. -mówi sarkastycznie. -Co, jeśli każą mi iść na przesłuchanie?
-To pójdę z tobą i kopnę cię w ten chudy tyłek, żebyś przestała pieprzyć bzdury w stylu „nie, Gemma, wracamy, to nie ma sensu, bo i tak mnie nie przyjmą” i wyszła zagrać. -uśmiecham się szeroko i puszczam dziewczynie oczko.
-Dobra. -wzdycha, siadając. -W takim razie zbieram się. -wypuszcza powietrze z płuc, po czym opuszcza nogi na podłogę i wstaje z łóżka. -Zostawię ci Fido, co ty na to? 
-Może być. -uśmiecham się do zwierzaka. -Jest uroczy.
-Nie tak bardzo, jak ja. -Sky uśmiecha się szeroko.
-No to jest oczywiste. -śmieję się, a dziewczyna zbiera swoje rzeczy, po czym całuje mnie w policzek. 
-Idę, Styles.
-Idź, Horan. -Sky uśmiecha się i wychodzi, a ja marszczę brwi na pustkę w domu, od której zdążyłam się odzwyczaić. Sky jest głośna, ciągle się śmiejąc i poprawiając innym nastrój, swoim beznadziejnym poczuciem humoru. Minęły dwa miesiące, odkąd wybudowałyśmy domek na jej drzewie i zdążyłam się do niej przyzwyczaić bardziej, niż kiedykolwiek bym myślała, że się przyzwyczaję. Często myślę na jej temat, więc wydaje mi się, że jest o wiele lepiej niż kiedyś. Nie ma nowych ran na nadgarstkach, nie płacze, nawet nie jest smutna. Nie wiem, co się do tego przyczyniło, ale daje mi tym motywację i nadzieję, i wydaje mi się, że nie umiałabym teraz zacząć żyć bez niej. Otwieram i włączam swojego laptopa, pogrążając się w swojej pracy, a moje myśli wciąż uciekają do czarnowłosej dziewczyny o zbyt smutnych oczach w porównaniu do szerokiego uśmiechu, królującego bez przerwy na jej ustach.

Zanim się obejrzę jest wieczór, a ja skończyłam ze wszystkim, więc kładę się na łóżku, z kotem obok, który mruczy śmiesznie, uciskając łapkami moją rękę.
-Co chcesz, Fido? -pytam, drapiąc malca za uszami. -Stęskniłeś się za swoją panią? -zwierzak zwinnie zeskakuje z łóżka, żeby podejść do swojej miski. -Nakarmimy cię i pojedziemy do Sky, co ty na to? -ze względu na brak sprzeciwu, tak właśnie robimy. Mija godzina, a ja stoję pod jej drzwiami, z kotem w jednej z dłoni (nie chciał wejść do transportera, a ja nie lubię go do niczego zmuszać), drugą szukając klucza, który dała mi Scarlett. Gdy go w końcu znajduję i wchodzimy do środka w domu panuje kompletna cisza. Marszczę brwi, zastanawiając się, czy dziewczyna w ogóle jest w domu, więc stawiam kota na ziemi i rozglądam się. Wchodząc na drugie piętro czuję dziwnie słodką woń tytoniu(?). Bez wahania wchodzę do sypialni Sky, zastając ją siedzącą na zewnętrznym parapecie z blantem w ręce. 
-Oszalałaś. -mamroczę, podchodząc do niej i próbując zabrać jej narkotyk, na co reaguje śmiechem. 
-Już dawno oszalałam, ale daj mi to skończyć, ceny zioła poszły w górę, nawet nie wiesz ile musiałam za to zapłacić, no i hej, to wciąż moje -mówi, zaciągając się. -Mogę dać ci bucha, ale nie licz na zbyt wiele. 
-Scarlett, błagam cię, wyrzuć to, dobrze? -wzdycham, opierając się o ścianę.
-Cóż, nie. -rzuca, a ja przewracam oczami, nic więcej już nie mówiąc. Kilka minut później dziewczyna ostrożnie wchodzi do środka i siada na łóżku. -Co tu robisz, Gem? -pyta, a ja dopiero orientuję się, że jest w samej koszulce do połowy brzucha i majtkach. Przygryzam wargę, sunąc wzrokiem po jej ciele. -Podoba ci się to, co widzisz? -pyta, śmiejąc się i znikąd wyjmuje puszkę piwa, upijając kilka łyków.
-Niekoniecznie. -marszczę brwi, podchodząc do niej. -Co to jest? -pytam, przejeżdżając kciukiem po czerwonych liniach na jej udzie.
-Oh, to? -patrzy w dół. -Nic takiego, bawiłam się z Fido.
-Fido nie ma tak ostrych pazurów, żeby rozdrapać ci skórę do krwi, Scarlett. -mówię ostro.
-Jakie to ma znaaaaczeeeenieee, Gem. -wzdycha ciężko. Dziwię się, że w takim stanie mówi jeszcze wyraźnie. 
-Wbrew temu, co myślisz, ogromne. -gromię ją wzrokiem. -Kiedy ostatnio się cięłaś?
-Nie cięłam się. -odpowiada po prostu.
-Nie okłamuj mnie. -syczę.
-Dzisiaj. -wzrusza ramionami, opadając na łóżko. Opieram głowę na dłoni. -Śmiało, zostaw mnie teraz, bo jestem zjebana, go on, Gem! -krzyczy, śmiejąc się. -Wszyscy tak robicie, wszyscy. -mamrocze. -Jesteście tylko wtedy, kiedy nie ma problemów, a kiedy coś jest nie tak, wolicie skupić się na sobie, bo przecież jestem nienormalna. Normalni ludzie tak nie robią, wiesz? -patrzy na mnie z powagą. -Nie robią. -kiwa palcem. 
-Nie jestem wszyscy, Sky. -odpowiadam, patrząc na nią. -Dlaczego to zrobiłaś?
-A czy muszę mieć jakiś powód?
-Cóż, na ogół ludzie rozcinają swoją skórę, żeby poczuć się lepiej, więc z jakiegoś powodu musiałaś czuć się źle, a ja nie wiem z jakiego.
-Po pierwsze, nie zaliczam się do ogółu. -mówi. -Po drugie, nie wszyscy, to uzależnienie, a ja jestem uzależniona, więc stąd. -wzrusza ramionami. -Powiedz jeszcze, że ranię tym wszystkich dookoła, jakbym tego nie wiedziała, kurwa, bo przecież chodzę i wszystkim moim bliskim to pokazuję, wiesz. -mamrocze, a ja marszczę brwi. 
-Dobrze, nie będę z tobą rozmawiać na ten temat. -mówię delikatnie.
-Co?
-A dlaczego miałabym? -pytam cicho. -Widzę, że rozmowa nic tutaj nie zmieni, więc po prostu mam zamiar być z tobą, żebyś nie miała powodów do ranienia siebie. A jeśli coś sprawi ci przykrość, będę obok, żeby poprawić ci humor. 
-Jesteś dziwna. -mamrocze. 
-A ty pijana i zjarana, najwyższa pora doprowadzić cię do porządku. -wstaję i wystawiam dłoń w jej kierunku. -Chodź.
-Idziemy na randkę? -pyta, łapiąc mnie za rękę.
-Tak, Sky, idziemy na randkę. -odpowiadam, starając się ukryć rozbawienie i prowadząc ją w stronę łazienki.
-Woooow, nie wiedziałam, że jesteś bi. -mówi poważnie, po czym zatrzymuje się, żeby parsknąć śmiechem. -O czym mówiłam? -pyta, uspokajając się po kilku minutach, ale znowu zaczyna się śmiać. 
-O tym, że naprawdę powinnaś pójść umyć zęby, bo jesteś bardzo zmęczona i chcesz spać. -oznajmiam, kiedy dziewczyna zwija się ze śmiechu na podłodze.
-Cóż, musiałam kłamać, bo ani trochę nie jestem zmęczona. W ogóle. M-m. -rozkłada się na podłodze tak, jakby chciała zrobić śnieżnego aniołka. Przykładam dłoń do czoła, wzdychając.
-Scarlett, błagam cię, powinnaś pójść spać.
-”Powinnaś” to takie śmieszne słowo, nie uważasz? -pyta, patrząc w sufit. -Powinnam tu przykleić te gwiazdki, które świecą w ciemności.
-Scarlett? -pytam, a dziewczyna od tak wybucha śmiechem.
-Sky to niebo po angielsku, a ja chcę mieć gwiazdki na suficie, więc sufit byłby niebem, więc byłabym sufitem! -zwija się ze śmiechu. -Czaisz, Gem, sufitem! Zawsze chciałam latać!
-Dobrze, Sky. -mówię i biorę dziewczynę na ręce. -Teraz latasz. Polecimy do łóżka i pójdziemy spać, dobrze? -pytam, po chwili kładąc dziewczynę na jej ogromnym łóżku.
-Musimy spać? -kolejny wybuch śmiechu. -Nie chcę spać. Teraz chcę jeść. -siada nagle. -Jeeeezu, ale jestem głodna. -mówi, po czym patrzy na mnie, marszcząc brwi. -O czym mówiłam? O czymś mówiłam, Gem, o czym? -marszczę nos, masując palcami jego nasadę.
-Czy jeśli zostawię cię tutaj samą, poczekasz na mnie, kiedy pójdę zrobić ci coś do jedzenia? -pytam wzdychając.
-Może. -odpowiada z cwanym uśmiechem.
-W takim razie idziesz ze mną. -mówię, kolejny raz biorąc dziewczynę za rękę.
-Już idziemy na drugą randkę, Gem? -pyta, opierając brodę na moim ramieniu, ani na chwilę nie puszczając mojej ręki. -Szybka jesteś, nie wiedziałam, że pierwsza już się skończyła, ale jeśli chcesz iść na drugą, to nie ma problemu, nie myśl, że mam coś przeciwko, bo nie mam zupełnie nic przeciwko, naprawdę, jesteś super ładna, mogłabyś być moją dziewczyną, naprawdę Gemma, a ile dzisiaj będzie jeszcze tych randek? -mówi przez całą naszą drogę do kuchni.
-To zależy. Co chcesz zjeść? -sadzam ją na krześle i otwieram lodówkę.
-Kanapki. 
-Jakie kanapki? -marszczę brwi przeglądając zawartość lodówki dziewczyny.
-Prawdopodobnie z szynką i serem, i ogórkiem, i pomidorem. Ale tylko prawdopodobnie.
-Dobrze, więc prawdopodobnie je dostaniesz. -mamroczę, wyjmując potrzebne produkty i zabierając się do pracy.
-Tylko prawdopodobnie? Chciałabym je dostać. -dąsa się.
-Przed chwilą mówiłaś, że prawdopodobnie je chcesz, więc równie prawdopodobnie je dostaniesz. -wzdycham ciężko.
-Cóż, nie chcę już prawdopodobnie, naprawdę je chcę. -unosi głowę, przyglądając mi się.
-Dobrze, więc naprawdę je dostaniesz. -oznajmiam, a na ustach dziewczyny pojawia się uśmiech. I jej oczy też się uśmiechają i to jest tak piękny widok, że coś wybucha w moim żołądku, a ja nie wiem co to, ale też się uśmiecham, przypadkiem kalecząc się w palec. Owijam go w papier i podaję Sky kanapki, które od razu zaczyna jeść. 

-Dobrze, teraz skoro jesteś najedzona, możesz spróbować zasnąć. -mówię, ciasno okrywając dziewczynę kołdrą. 
-Nie chcę spać. -protestuje, wydymając wargi. 
-Wiem, kochanie, ale jak się położysz i zamkniesz oczy, to na pewno zaśniesz, możesz to dla mnie zrobić, proszę? -pytam z nadzieją.
-Może. -śmieje się. -Czy na randce nie powinnyśmy się całować? -pyta, marszcząc brwi. -Jesteśmy na co najmniej trzeciej randce, skąd mam wiedzieć, czy będę chciała iść na następną, jeśli mnie nie pocałujesz? 
-Dlaczego pytasz o to akurat teraz? -marszczę brwi.
-Pewnie na trzeźwo nie mam odwagi. -wzrusza ramionami. -Ale teraz trzeźwa nie jestem i uważam to za świetne usprawiedliwienie, co pewnie rano okaże się naprawdę złym wspomnieniem.
-Cóż, ja mam. -wzdycham.
-Co masz? -przechyla głowę w bok, przyglądając mi się pytająco.
-Odwagę. 
-Wooow, mogłabyś być strażakiem? 
-Nie o taką odwagę mi chodzi. -śmieję się, opierając głowę na dłoni.
-A o jaką? Wciąż mówimy o całowaniu? -marszczy brwi.
-Tak mi się wydaje. -wzruszam ramionami i uśmiecham się.
-Czyli chciałabyś mnie pocałować? -patrzy na mnie zdziwiona.
-Możliwe.
-Możliwe?
-Na pewno nie teraz. -unoszę brwi.
-Dlaczego nie teraz? 
-Bo nie jesteś trzeźwa i nie będziesz w pełni świadoma tego, co robimy. -tłumaczę cierpliwie.
-Oh. -mamrocze. -Czyli jak będę trzeźwa to mnie pocałujesz, tak? W takim razie idę spać. -mamrocze, kładąc głowę na poduszce i zamykając oczy.
-Może. -nie mogę powstrzymać śmiechu.
-Może? -pyta sennie Scarlett, ale nie widzę sensu w odpowiadaniu jej na pytanie, kiedy widzę, że zasnęła. 

______________________________________________________________________________

To ja. Zbyt szybko się poddałam, przepraszam.
I przepraszam za półtora miesiąca przerwy. 
Jestem już i postaram się wrócić do cotygodniowego dodawania rozdziału, z tym, że nie wiem jak mi to wyjdzie. Jeśli będę miała od Was motywację, to pewnie całkiem nieźle.
W tym rozdziale przepraszam za błędy i powtórzenia, ale: 

SZUKAM BETY, WIĘC PISZCIE DO MNIE NA TT JAKBY KTOŚ CHCIAŁ - @gayluoeh 

no. To tyle. Fajnie jest, jak komentujecie. 
ENJOY.

PS. Tak, wiem, że rozdział bardziej chujowy być nie mógł.

10 komentarzy:

  1. Hej, nie masz za co przepraszac.. kazdy ma chwile zwatpienia, czy cos..
    Pewnie jeden komentarz nie bedzie mial dla Ciebie wielkiego znaczenia i nie musisz mi wierzyc jesli nie chcesz, ale naprawde masz duuuzy talent. Bardzo podoba mi sie Twoj charakter pisania i uwielbiam to ff! Jest boskie! Tak samo zreszta jak ten rozdzial xd
    Mam nadzieje ze pojawi sie wiecej opinii podobnych do mojej i ze bedziesz miala dostateczna motywacje zeby kontynuowac to opowiadanie, bo serio jest jednym z moich ulubionych ❤
    Mam nadzieje, ze do nastepnego ~ @MartellaGirl x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo Aniołku, jesteś kochana xx ♥
      miłego wieczoru!

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się moment o Zaynie, naprawdę BARDZO, hahaha
    Rozdział był mega :D
    Ale z tym całowaniem to tak dziwnie. Jakieś romanswoanie się między nimi szykuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to lesbijskie fanfiction, więc będzie dużo wątków homoseksualnych między dziewczynami (:
      i dziękuję bardzo, to cudownie motywuje do dalszej pracy xx ♥

      Usuń
  3. Jest dobrze! I świetnie, że kontynuujesz :) Trzymam kciuki i czekam na następne rozdziały xx
    / @_quidditch _

    OdpowiedzUsuń
  4. CZEKAM NA MOMENT SEMMA/GEMRLETT ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahah, postaram się, żeby był w następnym C:

      Usuń
  5. Jeju jak słodko ksjdkslsjdksj
    Rozdział cudowny, świetnie piszesz, mam nadzieję że będzie więcej takich momentów między dziewczynami xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest ogólnie lesbijskie fanfiction, więc będzie całe mnóstwo takich momentów i jeszcze lepszych (;
      dziękuję bardzo, miłego wieczoru xx

      Usuń