11.01.2015

rozdział 3

Silence's POV

To jest ta chwila, nie mam wyboru. Chłopcy poszli do reszty oddziału, a Niall rozmawia z moją lekarką. Nie wiem o czym i nie wiem, czy chcę wiedzieć. Zdaję sobie sprawę jedynie z tego, że nie jest zadowolony tą nagłą niespodzianką, którą sprawiłam mu nieświadomie. Odpinam swoją kroplówkę i zamykam wenflon. Powoli i cicho wstaję z łóżka, po czym wychodzę na korytarz. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, wszyscy zajęci są boybandem, który odwiedził psychiatryk, nie wiadomo po co.
Wolnym krokiem udaję się do łazienki na korytarzu. Ta u mnie nie posiada takich rarytasów, jak klosz, który można zdjąć. Ciekawi mnie, dlaczego nikt o tym nie pomyślał. Otwieram drzwi. Już nawet nie przyspiesza mi oddech. Wiem, że życie nawet nie przeleci mi przed oczami, mój organizm jest przyzwyczajony do śmierci. Wchodzę do ostatniej z trzech kabin, w duchu modląc się, żeby nikt tu teraz nie wszedł, bo nie ma tutaj zamków. Powoli i cicho, lekko drżącymi dłońmi odkręcam klosz, a potem wykręcam żarówkę. Rozbijam ją o ścianę i wiem, że nie mam zbyt wiele czasu. Wbijam sobie szkło w żyłę i ciągnę po całej długości ręki, z której od razu wypływa strumień krwi. Przekładam swoje narzędzie do zakrwawionej dłoni, po czym powtarzam ruch na drugiej ręce i to, co zostało z żarówki upuszczam na ziemię. Oddycham ciężko, a krew spływa mi na palce i kapie z nich na ciemną podłogę. Zamykam oczy i odchylam głowę w tył i w tym momencie mój spokój się kończy. Słyszę, że ktoś wbiega do łazienki, co mnie martwi. Jest mi słabo, opieram się o ścianę. Tajemnicza osoba szybko otwiera pierwszą kabinę, potem drugą i w końcu trzecią. Joy. A jakżeby inaczej. Patrzy na moją twarz przez ułamek sekundy, a potem jej wzrok ląduje na moich rękach. Przykłada dłoń do szeroko otwartych ust. Krew szumi mi w uszach i już nie słyszę, co krzyczy w kierunku korytarza. Zdejmuje z siebie fartuch i natychmiast przykłada mi go do rozległych ran. Próbuję się wyrwać, ale nie mam siły. Próbuję coś powiedzieć, ale moje usta nie współpracują z mózgiem. Spanikowana dziewczyna odwraca głowę w kierunku wyjścia i widzę po ruchach jej ust, że krzyczy „nie”. Nie? Co nie? Chyba patrzę na nią marszcząc brwi. Zamykam oczy i osuwam się po ścianie. Joy krzyczy na mnie i na kogoś, kto jeszcze jest w łazience. Nie muszę czekać długo. Pół minuty i odlatuję modląc się, że ratownicy się spóźnią. 

Nic z tego. 
Kurwa jego mać, szlag by to trafił.
Jak już się nawet zabić nie umiem, to naprawdę muszę być zjebanym, życiowym nieudacznikiem. 
Po krótkiej walce z powiekami udaje mi się otworzyć oczy. Leżę tam gdzie zwykle, czując ohydnie silny ból w rękach, gdzie wczoraj postanowiłam je sobie poharatać. Idiotka. Spoglądam w dół. Biały, mocny materiał kaftanu opina moje ciało od pasa w górę. Ręce przywiązali mi nim do  łóżka, dodatkowo zabezpieczając pasami. Świetnie. Mentalnie przewracam oczami. Rozglądam się po pokoju i zamieram. Nie spodziewałam się tego. Niall siedzi i patrzy na mnie tym swoim morderczym spojrzeniem. Szkoda, że nie działa. Nie umiem stwierdzić, czy jest bardziej smutny, czy wściekły. Nie odzywam się, nie wiem nawet co mam powiedzieć. Chyba sam się w końcu poddaje i wzdychając ciężko siada na moim łóżku.
-Coś ty narobiła? Wiesz, ile masz szwów? -pyta cicho.
-Niall, to nie tak, ja po prostu nie chcę robić ci problemów. -wyrzucam z siebie. -Przyzwyczaiłeś się do myśli, że nie żyję, a tu nagle okazuje się, że jednak nie i coś trzeba ze mną zrobić. Nie chcę tego, Niall. Nienawidzę tego i dobrze o tym wiesz. Czuję się jak gówno. Proszę, Niall, wyjdź. Wyjdź i zapomnij o mnie znowu. -patrzę na niego i kurewsko irytuje mnie to, że nie mogę nic zrobić z łzami napływającymi mi do oczu. 
-Co ty pleciesz, księżniczko? -pyta szeptem. To już za dużo. Wybucham płaczem i chcę go przytulić tak mocno, chcę czuć się bezpiecznie, chcę wiedzieć, że mnie kocha mimo tego całego gówna, które na niego sprowadzam. Chcę, żeby mnie kochał. Kładzie swoją dłoń na mojej, otoczonej grubym, białym materiałem kaftanu, który głośno przeklinam teraz w myślach. Chcę potrzeć kciukiem jego nadgarstek, potrzebuję tego teraz, natychmiast. Chcę mu przekazać, że mimo tego wszystkiego, tej całej krzywdy, którą mu wyrządziłam, jest dla mnie wszystkim. A potem dociera do mnie, że on nie powinien tu być. Nie powinien tu teraz siedzieć i trzymać mnie za rękę. Bo jestem nieprzewidywalną, nienormalną egoistką i znowu wyrządzę mu krzywdę, nawet nieświadomie. -Będę tutaj siedział cały czas, nie pogodziłbym się z myślą, że znowu pozwoliłem ci odejść, że znowu cię straciłem, nie przeżyłbym tego. -wzdycha ciężko i pociera pięściami oczy. -Skarbie, jesteś moją siostrą. Moją małą siostrzyczką. I nie zająłem się tobą wcześniej, nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem, po prostu pozwoliłem na to, żebyś odeszła, przecież to była najgorsza rzecz, jaką zrobiłem w swoim życiu. -wzdycha ciężko i patrzy na mnie. -Wiem, że jesteś chora. -mówi cicho. -Wiem o wszystkim, Sky, chcę cię zabrać do domu, chcę, żebyś czuła się tam bezpiecznie. -patrzę na niego i nie wiem, czy moje gałki oczne dalej są na miejscu, czy już dawno wypadły. -Tylko musisz obiecać mi jedno, Sky. -dodaje. -Nie możesz NIC sobie zrobić, słyszysz?
-Niall, nie wypuszczą mnie stąd po tym, co zrobiłam. -przewracam oczami. Tęskniłam za tym uczuciem. -Jak widzisz jestem niebezpieczna dla siebie i otoczenia. 
-I co, myślisz, że jak tu jeszcze posiedzisz, to coś się zmieni? -pyta ironicznie. -Bo jakoś nie zauważyłem, żebyś wyzdrowiała po trzech miesiącach pobytu tutaj.
-Więc jaki jest twój plan? -rzucam wzdychając.
-Po tym, jak mi obiecasz, że nic sobie nie zrobisz, zabieram cię do domu. -stwierdza. -Dzisiaj. -moje oczy ponownie wychodzą z orbit i wybucham szczerym śmiechem. 
-To ciebie powinni tutaj zamknąć, Horan. -mamroczę, starając się opanować śmiech. 
-Jak na razie, to TY tutaj jesteś. -przypomina mi. -Horan. -dawno nikt nie mówił do mnie po nazwisku. Poważnieję i patrzę na blondyna. Mojego najlepszego na całym świecie, starszego brata, który kocha mnie dalej, po tym wszystkim. I on mnie nie zostawi. To wiem na pewno. Nie będzie jak Magda, on mnie stąd wyciągnie, zabierze do domu i będzie ze mną. I będziemy razem nucić coś przed snem. I będziemy rzucać w siebie swoimi ulubionymi ciastkami. I będę wbijać mu palce między żebra, jak będzie mnie denerwował. I będziemy robić to wszystko, co robi normalne rodzeństwo. Będziemy się przytulać i rozmawiać o tekstach piosenek. I będzie mnie pytał jak pisze się dany wyraz. I może nawet da mi zagrać na fortepianie. Nie wiem kiedy, ale w końcu zauważam, że moje policzki są całe mokre. -Nic sobie nie zrobię, Niall. Obiecuję. -Chcę tego. Chcę żyć normalnie, chcę umieć dawać sobie radę. Chcę przychodzić do niego z problemami, w których będzie mi pomagał, a potem będziemy się ganiać po domu, nie mogąc powstrzymać głośnego śmiechu. Zamykam oczy i przygryzam swoją wargę, żeby uspokoić łzy. Kiedy ponownie je otwieram, widzę, jak Niall podnosi się z krzesła.
-Zaraz wrócę, mała. -rzuca i całuje mnie w czoło. Siedzi we mnie zbyt wiele emocji i nie wiem co z nimi zrobić. Zamykam jeszcze raz oczy, oddychając głęboko. Liczę jakieś baranki, przelatujące mi przed oczami. 
-Dzień dobry, Scarlett. -Joy nazywa mnie po imieniu i wiem, że nie mogła się tego doczekać. Uśmiecham się do niej, a ona odpina mnie od łóżka. -Słyszałam, że wracasz do domu. -kiwam głową. -Szczęśliwa? -kiwam głową. Zdejmuje ze mnie w końcu ten cholerny kaftan, więc patrzę na swoje przedramiona. Mam na nich naprawdę wiele szwów i wyglądam przez to jak potwór Frankensteina. -Zagoi się. -mówi.
-Wiem. -uśmiecham się lekko. 
-Nie chcemy cię stąd wypuszczać, wiesz o tym?
-Wiem. -uśmiecham się szerzej. 
-Miło jest cię widzieć w dobrym nastroju.
-Wiem. -wybucham w końcu śmiechem, przez co patrzy na mnie zdziwiona. -Joy, proszę cię, umiem mówić, śmiać się i jeść. -na dowód biorę do ręki jedną z pomarańczy leżących obok i po obraniu jej, kawałek wkładam sobie do ust. Widzę, że jest zaskoczona, ma szeroko otwarte oczy i lekko rozchylone usta. -Smaczne! -stwierdzam z pełnymi ustami i widzę, jak kąciki jej ust delikatnie się unoszą. 

____________________________________________________________________

Dobry wieczór! 
Mam nadzieję, że pierwszy tydzień szkoły przeżyliście lepiej niż ja (w przeciągu dwóch dni udało mi się zarobić aż dwie jedynki B|). 
Dzisiaj trochę krócej niż ostatnio i szczerze mówiąc, naprawdę nie podoba mi się ten rozdział, ale musiałam przez niego przebrnąć, żeby potem "wcielić w życie" całą, zaplanowaną resztę. 
Także to tyle, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, eh.
Enjoy, do następnego i miłego wieczoru (który ja niestety spędzę z logarytmami :/), Aniołki! ♥

+jeśli ktoś by chciał być informowany o rozdziałach, to napiszcie mi w komentarzu Wasze usery ♥ 

7 komentarzy:

  1. okay, przeczytałam :)
    zacznę od początku ponieważ nie komentowałam poprzednich dwóch rozdziałów. jest to przede wszystkim bardzo intrygujące i od razu chce się więcej, w każdym razie w moim wypadku. jestem cholernie ciekawa jak wszystko się dalej potoczy i wow, nie miałam pojęcia, ze Niall i Sky to rodzeństwo hahahha. rozdział nie jest zły, jest dobry, ale rzeczywiście krótki w porównaniu do poprzednich.
    proszę o informację o następnych rozdziałach :) ~ @fluffyluoeh

    OdpowiedzUsuń
  2. _icantforget_ . Rozdzial mimo ze krotki naprawde dobry. Usmiechnieta Sky awww

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje, bo naprawde podoba mi sie najmniej ze wszystkich, ktore zdazylam opublikowac ;-;

      Usuń
  3. Bardzo mi się podoba. Jeśli będę miała czas to na 100% będę czytać, naprawdę fajny :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej jak moze ci sie nie podobac ten rozdzial jest cudowny bo na reszcie sie poprawia pieknie piszesz kochana tez bym chciala miec taki talent jak czytam twoje rozdzialy to sie obawiam o moje zycie bo chyba Apominam o oddychaniu ale zaryzykuje i czytam dalej :D ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JEJKU TAK BARDZO CI DZIĘKUJĘ
      przeczytałam wszystkie komentarze, zrobiłam screeny (i nawet pokazałam je mamie, która nie miała do teraz pojęcia, że cokolwiek piszę......)
      i to wszystko jest dla mnie tak olbrzymią motywacją, że nie jesteś sobie w stanie tego wyobrazić! (:
      mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na kolejnych rozdziałach ♥
      xx

      Usuń